- Chcę by teksty moich piosenek były maksymalnie prawdziwe i abym w chwili pokazywaniu światu gotowego utworu miała świadomość tego, że w pełni podpisuję się pod prezentowanym przeze mnie materiałem. Warstwa muzyczna opiera się na wpływach, które kształtowały moją wrażliwość, czyli na pewno są to elementy muzyki klasycznej, ludowej, poezji śpiewanej czy folku. Lubię mówić o swoich utworach, że to “poezja śpiewana w nieco świeższym wydaniu”.
- Każda piosenka jest dla mnie ważna i z każdej jestem na swój sposób dumna. Jednak to piosenka “Adieu” jest tą z której jestem najbardziej dumna. Napisałam ją w +/- 15 minut (tekst), kilka dni później powstała muzyka. Zainspirowałam się tekstem“Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Oglądałam spektakl, gdzie w rolę Racheli wcielała się Anna Polony, a wypowiadane przez postać słowa “nie dorosłam do wielkich skal” były w tamtym momencie mojego życia bardzo aktualne. Zmiana środowiska, nowe-obce otoczenie, przeprowadzka z małej miejscowości do “dużego artystycznego Krakowa”. Po koncertach wiele osób podchodziło do mnie i dziękowało mi właśnie za ten utwór; mówiąc, że zawarłam w tym tekście to, co najistotniejsze i z czym się utożsamiają. Takie słowa są dla mnie naprawdę ważne, bo dzięki temu, wiem, że to co robię ma sens.
- Okropnie rysuję. Naprawdę. Zawsze takie ludziki z cienkimi kończynami. No generalnie chyba tylko mogłabym zostać abstrakcyjną malarką! Za to od dzieciństwa wykazywałam zainteresowania muzyką, lubiłam znajdować się w centrum uwagi. Na czwarte urodziny dostałam od rodziców keyboard. Pilot czy przybory kuchenne takie jak m.in. drewniane łyżki zastępowały mi mikrofon. Rodzice w wieku dziewięciu lat posłali mnie (na moją prośbę) do Świdnickiego Towarzystwa Muzycznego, gdzie Pan Dariusz Szymura uczył mnie gry na keyboardzie. W 2010 roku dostałam się do Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karola Lipińskiego w Lublinie, którą ukończyłam na klarnecie. Jednak kameralistyka spędzała mi sen z powiek (występy wiązałysię dla mnie z ogromnym stresem), więc nie zdecydowałam się na kontynuowanie nauki na akademii muzycznej. Nie wyobrażam sobie robienia niczego innego, muzyka to dla mnie kwintesencja życia. Cała jestem muzyką.
- Kupno klawiszy cyfrowych. Wiem, że to takie proste, ale mieszkając prawie 400km od domu, gdzie mam swój własny instrument, a jednocześnie studiując dziennie, pracując i “ogarniając” swoje muzyczne tematy (czyt. wielokrotnie dokładając pieniądze na np. wynajem sali prób), ciężko jest mi odłożyć większą sumę na dobry cyfrowy klawisz z ważoną klawiaturą. Piosenki wtedy sypałyby się jak z rękawa!
- Tak naprawdę staram się nie nazywać swoich nie do końca spełnionych dokonań porażkami. Każde doświadczenie jest mi potrzebne. Uczy mnie przede wszystkim pokory, dzięki temu wiem też jakich błędów nie popełniać na przyszłość i na co zwracać uwagę. Muszę przyznać, że często ciężko przychodzi mi dostrzeżenie sukcesów, bo tak naprawdę czuję ciągły niedosyt doświadczeń, więc staram się maksymalnie wykorzystywać każdą okazję do rozwoju. Gdy przeprowadziłam się do Krakowa nie znałam tutaj praktycznie nikogo oprócz mojej współlokatorki z pokoju (nie wspominając o żadnych muzykach). Z pewnością sporym osiągnięciem jest dla mnie to, że po zaledwie dwóch latach spędzonych w Krakowie mam własny wspaniały zespół, który rozumie mnie praktycznie bez słów. Każdy z nas jest zupełnie różny, ale to wspólna cząstka wrażliwości pozwala nam tak dobrze się wzajemnie porozumiewać. Pamiętam jak na pierwszym roku studiów gościłam w Radio Kraków. Pomyślałam sobie wtedy, że chciałabym kiedyś być gościem jednej z audycji. To marzenie spełniło się w czerwcu tego roku, kiedy Pani Agnieszka Chrzanowska poświęciła mi jedno z wydań swojego “Radiowego Teatru Piosenki” i zaprezentowała słuchaczom moje autorskie utwory. Udało mi się też spełnić odwieczne marzenie - wystąpiłam w legendarnej “Piwnicy pod Baranami”. Dodatkowo zawsze marzyłam o zaśpiewaniu z orkiestrą symfoniczną i to marzenie spełniło się podwójnie, ponieważ wystąpiłam 8 i 15 września b.r. w Lublinie w towarzystwie orkiestry symfonicznej. Aranżacje napisał znakomity skrzypek, kompozytor i aranżer, a prywatnie mój przyjaciel - Przemysław Pacek. W składzie orkiestry znalazło się 37 muzyków - uczniów i absolwentów SM im. Tadeusza Szeligowskiego, OSM im. Karola Lipińskiego w Lublinie, oraz studentów Akademii Muzycznych m.in. UMFC, Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy, czy AM im. Ignacego Jana Paderewskiego - Poznań. Obecnie czekam też na przesłuchania 54. Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie, ponieważ wraz z zespołem udało nam się zakwalifikować do finału.
- Nadal w Polsce jest bardzo mała świadomość tego, że muzyk to zawód jak każdy inny. Znajomym pokazuję to zazwyczaj na prostym przykładzie: jeżeli poprosiłbyś stolarza o wykonanie stołu i krzeseł, albo krawcową o uszycie garnituru czy sukienki, to z pewnością przez myśl by Ci nie przeszło, by nie wziąć od nich zapłaty. Z muzykiem sytuacja ma się zupełnie inaczej. Ludzie postrzegają umiejętności gry na instrumentach jako wrodzone, nie zdając sobie sprawy z ogromu systematycznej pracy jaki musiał taki muzyk wykonać by prezentować poziom jaki prezentuje. Generalnie kwestia pieniędzy w kulturze jest naprawdę osobnym tematem.